Ruda Śląska: 34-latek operował żurawiem kompletnie pijany
We wtorek, 27 maja przed południem do dyżurnego rudzkiej komendy wpłynęło niecodzienne, acz bardzo niepokojące zgłoszenie. Na numer alarmowy zadzwonił kierownik budowy, który nie mógł się skontaktować ze swoim pracownikiem. Tym pracownikiem był 34-letni operator kilkudziesięciometrowego dźwigu. Mężczyzna znajdował się w kabinie żurawia, ponad 40 metrów nad ziemią i nie dawał żadnych znaków życia.
Na miejsce zdarzenia – plac budowy przy ul. Ziętka w dzielnicy Godula – wysłano zespół ratownictwa medycznego. Jednak szybko wyszło na jaw, że to nie problemy zdrowotne były przyczyną braku kontaktu ze strony pracownika. Mężczyzna został sprowadzony z kabiny dźwigu na ziemię przez strażaków wyspecjalizowanych w działaniach wysokościowych.
Kiedy policjanci sprawdzili jego stan trzeźwości okazało się, że operator żurawia - 34-letni mieszkaniec Zabrza - miał w swoim organizmie blisko promil alkoholu. W kabinie dźwigu znalezione zostały puste butelki po alkoholu – relacjonuje asp. szt. Arkadiusz Ciozak, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Rudzie Śląskiej.
Teraz policjanci zajmą się ustaleniem, czy mężczyzna swoim zachowaniem naraził inne osoby na niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub nawet życia. Jeśli zarzuty się potwierdzą, 34-latkowi grozi kara nawet do 3 lat więzienia. Czekają go zapewne również surowe konsekwencje dyscyplinarne.
Często piszemy o pijanych kierowcach, ale jak widać po tym przykładzie, pijany operator maszyn budowlanych, zwłaszcza tak olbrzymich, może być dużym zagrożeniem dla bezpieczeństwa nie tylko współpracowników, ale także wszystkich, którzy znajdą się w pobliżu – dodaje asp. szt. Ciozak.
Skandaliczne warunki w sklepie zoologicznym na Śląsku